poniedziałek, 29 czerwca 2009

Król umarł, niech żyje klasyka

Kiedy ten padół opuścił człowiek zwany Królem Popu, reakcje fanów były do przewidzenia, podobnie jak marketingowe chwyty rozmaitych przedsiębiorstw prasowych i - nade wszystko - handlowych. Zarząd Parakulturalnej Sieci, w której mam przypadek pracować zarządził jeszcze tego samego dnia (tj. 26 - go), że na dziale muzyczno- filmowym znaleźć się ma oddzielna ekspozycja dotycząca Michaela (albumy, wydawnictwa koncertowe, plakaty etc.), przez pracowników nazywana czule "ołtarzykiem".
Zdarzyło się, że do koleżanki (K) podchodzi pewna pani (P) i bardzo zaaferowana wskazuje na ołtarzyk.
P: Przepraszam, a co się stało Jacksonowi?
K (stoicko): Umarł.
P: Ojej! A na co?
K (równie stoicko): Nie wiem, nie interesuję się tym.
P (trzesąc się z oburzenia) : No wie pani! To czym się pani w ogóle interesuje!?
K: Muzyką klasyczną.

Pani strzeliła focha i wyszła mamrocząc coś o młodzieży robiącej sobie jaja z poważnych rzeczy.